„To nie grymaszenie” – co warto wiedzieć o nadwrażliwości sensorycznej

Niektóre dzieci płaczą, gdy trzeba założyć czapkę. Inne uciekają przed dźwiękiem spłuczki, nie zjadają obiadu w szkole, nie znoszą zapachu nowej książki. Dla osób z nadwrażliwością sensoryczną codzienne sytuacje mogą być przytłaczające. Zrozumienie tego zmienia nie tylko nasze spojrzenie – ale i relację.

Zaskakujące reakcje dzieci – co za nimi stoi?

Dlaczego dziecko wpada w panikę, gdy dotknie metki? Dlaczego nie znosi mycia głowy, zakrywa uszy w sklepie albo odmawia jedzenia, choć jest głodne?

Wielu dorosłych zderza się z takimi reakcjami i nie wie, co z nimi zrobić. Pojawia się złość, bezradność, pytanie: „czy ono to robi specjalnie?”. Pojawia się też – często nieświadomie – podejrzenie, że to przesada. Grymas. Manipulacja.

Tymczasem dla wielu dzieci – w tym tych w spektrum autyzmu, z ADHD, wysoką wrażliwością lub trudnościami w integracji sensorycznej – świat bywa po prostu zbyt intensywny.

Zwykłe dla nas bodźce: światło, zapach, faktura ubrania, dźwięki – mogą być odbierane przez ich układ nerwowy jako zagrażające, bolesne, przytłaczające. To nie zachcianka. To nie „problemy z zachowaniem”. To sygnał: „nie jestem w stanie znieść tego, co się dzieje”.

I właśnie dlatego tak ważne jest, by zamiast oceniać zachowanie – spróbować zrozumieć, co ono komunikuje.

Czym jest nadwrażliwość sensoryczna: dźwięki, światło, dotyk, zapachy

Nadwrażliwość sensoryczna to trudność w przetwarzaniu bodźców zmysłowych. Może dotyczyć jednego lub kilku zmysłów jednocześnie. U niektórych osób układ nerwowy reaguje zbyt intensywnie – to nadreaktywność. U innych – zbyt słabo, co skutkuje poszukiwaniem silniejszych doznań – to podreaktywność. U wielu dzieci występują oba typy w różnych obszarach.

Dla dziecka z nadwrażliwością:
– szum świetlówek może być nieznośny,
– dotyk metki – bolesny,
– zapach obiadu na stołówce – duszący,
– światło odbijające się od tablicy – dezorientujące,
– hałas w korytarzu – fizycznie nie do zniesienia.

To, co dla jednego dziecka jest tłem, dla innego staje się przeszkodą nie do przejścia. Nie z braku dobrej woli. Nie z „rozpieszczonego charakteru”. Z powodu realnych trudności z przetwarzaniem otoczenia.

Tak działa ich mózg. I to on – nie wychowanie – stoi za ich reakcjami.

Przykłady z życia codziennego: klasy szkolne, stołówki, ulice

Wyobraź sobie klasę szkolną. Dwadzieścia kilka osób. Światło jarzeniówek. Hałas przesuwanych krzeseł. Zapach obiadu zza drzwi. Krzyk nauczycielki w oddali.

Dla wielu dzieci to po prostu „szkoła”. Dla innych – środowisko przeciążenia już od momentu wejścia.

Na stołówce: intensywne zapachy, gwar rozmów, pośpiech. W drodze do szkoły: hałas uliczny, szorstkie ubranie, wiatr na twarzy. W sklepie: jaskrawe światła, rozproszone rozmowy, dźwięki kas, zapach detergentów.

To nie są sytuacje wyjątkowe. To codzienność. I właśnie dlatego tak wiele dzieci – także tych bez diagnozy – przeżywa kryzysy, które trudno im nazwać, a dorosłym – zrozumieć.

Ich reakcje – wycofanie, płacz, złość, opór – nie są „złe”. Są próbą ocalenia siebie w środowisku, które ich układ nerwowy odczytuje jako zagrażające.

Jak wspierać: akceptacja, dostosowania, przewidywalność

Pierwszy krok to akceptacja – zaufanie, że reakcje dziecka są prawdziwe. Nie „wydumane”, nie „na pokaz”, nie „przesadzone”. Po prostu – realne i ważne.

Drugi krok to dostosowania – drobne zmiany, które robią wielką różnicę.
Czasem wystarczy:
– ciemniejsze światło, cichsze dźwięki
– możliwość noszenia kaptura lub słuchawek,
– metka odcięta z koszulki,
– miejsce do odpoczynku w klasie,
– prawo do wyjścia z hałaśliwego pomieszczenia.

Trzeci krok to przewidywalność. Dzieci z nadwrażliwością czują się spokojniejsze, gdy wiedzą, co je czeka. Zapowiedzenie zmiany, możliwość wyboru, prosty rytuał – to wszystko buduje poczucie bezpieczeństwa.

Wsparcie nie polega na tym, by „usunąć każdy trudny bodziec”. Polega na tym, by pokazać dziecku, że nie musi udawać, że wszystko jest w porządku. Że ma prawo czuć to, co czuje – i że dorosły pomoże mu się z tym zmierzyć.

Zrozumienie sensoryki to ogromna zmiana jakości życia

Dla wielu dzieci z nadwrażliwością sensoryczną, sam fakt, że ktoś uwierzył w ich odczucia, bywa przełomem.

Zamiast słów: „nie przesadzaj”, „wszyscy muszą to znosić”, „trzeba się przyzwyczaić” – pojawia się zdanie: „Rozumiem, że to dla ciebie trudne. Zobaczmy, co możemy z tym zrobić.”

To zmienia relację. Zmienia napięcie. Zmienia jakość funkcjonowania. A czasem – zmienia życie.

Bo dzieci nie zawsze potrafią powiedzieć: „To dla mnie za dużo.” Ale pokazują to na wiele sposobów. I jeśli nauczymy się to czytać – zobaczymy więcej, niż mówią słowa.