Do psychologa Polacy zgłaszają się w ostateczności, kiedy dany problem powoduje obniżenie jakości życia na wielu płaszczyznach. Zdrowotnej, społecznej, zawodowej, kiedy rozpada się rodzina. Często sytuacji nie da się odwrócić, cofnąć, naprawić (np. relacji w małżeństwie) i pozostaje przy pomocy psychologa jak najmniej boleśnie dla nas i dla dzieci rozstać się, odnaleźć się w nowej rzeczywistości, nauczyć się dobrze funkcjonować.

Polacy często boją się pójść po pomoc do psychologa, nie chcą porad psychologicznych w takiej formie, w gabinecie. Powodów tego jest sporo.

Wielu Polaków boi się oceny FAKT

Przede wszystkim czują lęk przed oceną. „No bo co ludzie powiedzą? Nie radzę sobie z własnym życiem, małżeństwem, dziećmi, z nastrojami? Powiedzą, że jestem słaba/y. Że jestem wariatem. Albo że wymyślam. Dadzą tysiąc „dobrych rad”.  Lepiej będzie, jak zostawię problemy tak jak jest. Może się jakoś ułoży”.

Przede wszystkim osoba korzystająca z usług psychologicznych nie jest zmuszona do mówienia o tym komukolwiek. Psychologa także obowiązuje kodeks etyczny. Nie może on nikomu zdradzić kto i po co przychodzi do gabinetu. Jeżeli psycholog uczestniczy w superwizji, to ma obowiązek zmienić dane osoby, której problem superwizjuje. Jeżeli przypadkowo pacjent spotka swojego terapeutę na ulicy, przyjęciu u znajomych, to najwyżej na „dzień dobry” komunikacja powinna się skończy. To jak mają wyglądać takie „przypadkowe” spotkania powinno być omawiane na początku terapii, kiedy psycholog z pacjentem spisuje kontrakt terapeutyczny.

Jeżeli jednak podzielimy się z kimś naszą tajemnicą i faktycznie usłyszymy słowa oceny, to powinniśmy zadać sobie pytanie, czy ta osoba jest nam rzeczywiście życzliwa. Oceniać jest bardzo łatwo. Trudniej jest wziąć sprawy we własne ręce, np. w formie poszukania profesjonalnej pomocy. Problemy mamy wszyscy. Jedni sobie z nimi radzą lepiej, drudzy gorzej, mają one także różną skalę dla każdego w sposób indywidualny. Siłą a nie słabością jest powiedzieć na głos, że z danym tematem nie radzę sobie, albo nawarstwiło mi się za dużo i przerasta mnie to, a następnie poszukać kogoś, kto mi pomoże odzyskać równowagę i poszukać rozwiązania. Osoby szukające rozwiązań i pomocy już pokazują swoją siłę. Nie poddają się i to już jest ich pierwszy krok w stronę lepszego jutra.

Tylko słaby, chory psychicznie człowiek chodzi do psychologa. MIT

Kolejnym ważny aspekt, to uświadomienie, że pójście do psychologa lub terapia wcale nie musi oznaczać, że mam problemy z którymi nie mogę się uporać lub zaburzenia psychiczne. Często psychoterapia jest traktowana jako możliwość samorozwoju, poznawania siebie, swoich potrzeb, słabości, mocnych stron i do podnoszenia jakości życia. Jest formą dbania o siebie, o swoje ciało i umysł. Do psychologa można pójść choćby z ciekawości, żeby lepiej zrozumieć swoje zachowania. Dzięki terapii można poprawić relacje z innymi ludźmi i nauczyć się unikać błędów, które w przyszłości mogłyby być źródłem dużego cierpienia. W niektórych środowiskach, szczególnie w dużych miastach, psychoterapia stała się nawet modna.

Problem zawsze sam się rozwiąże, ważniejsze jest zdrowie fizyczne, posprzątanie, pranie i prasowanie. MIT

Kolejną powodem, dla którego Polacy nie chodzą do psychologa, to odkładanie potrzeb psychicznych na później. Zawsze znajdują się rzeczy „ważniejsze”, pilniejsze. Jeżeli boli nas ząb, to idziemy do dentysty. Jeżeli złamaliśmy nogę, to idziemy do ortopedy. Dlaczego zatem, kiedy czujemy, że łamiemy się wewnętrznie nie chcemy pójść do psychologa? Kiedy cierpimy na bezsenność wolimy pójść do apteki. Kiedy mamy obniżony nastrój też. Kiedy nie panujemy nad złością idziemy kupić suplementy diety, które widzieliśmy w reklamie telewizyjnej. Nawet jeżeli to pomoże, to jest to pomoc na chwilę. Te ziołowe leki wyciszają objawy tylko na moment, niestety nie leczą przyczyny problemów. Te zostają nierozwiązane, i nawet jeśli lekami poprawimy sen, to problemy mogą pojawić się na innej płaszczyźnie.

Udowodniono także, że nasze ciało i umysł są jak połączone naczynia. Nauka, która się tym zajmuje to psychosomatyka. Nieustabilizowane huśtawki nastrojów, nasze lęki, smutki wpływają na całe nasze funkcjonowanie, często także fizyczne. Zdarza się nawet, że miewamy bóle somatyczne (różnych części ciała), po wizycie u internisty, a nawet specjalistycznych badaniach okazuje się, że nie powinno nas boleć, bo jesteśmy zdrowi. A jednak ból nie ustępuje. Wtedy lekarze sugerują wizytę u psychologa i poszukania źródła bólu w obszarach naszej psychiki.

U psychologa muszę mówić o moich złych stronach, grzechach i słabościach, tak jak na spowiedzi – MIT

Niektórzy mają błędne wyobrażenie na temat tego, jak wygląda terapia. Wydaje im się, że po przyjściu do gabinetu muszą mówić tylko o tym co im nie wychodzi, co robią źle, jak grzeszą, albo co gorsza, że psycholog sam to wywnioskuje na podstawie naszej mowy ciała, zadając podchwytliwe pytania i przeprowadzając niezliczoną ilość testów psychologicznych. Wtedy okaże się, że jestem jednak złym człowiekiem, psycholog będzie na mnie krzywo patrzył. – Jest to olbrzymi mit, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. To pacjent decyduje o tym, co chce powiedzieć, a czego nie. To pacjent decyduje o jakim problemie chce mówić i szukać jego przyczyny. Psycholog nie ma umiejętności nadprzyrodzonych, dzięki którym skanuje obszary w naszym mózgu, w którym skrywamy nasze największe sekrety.  Jeżeli pacjent wypełnia kwestionariusze, to ma prawo do poznania wyników i ich omówienia. Tak jak i w życiu prywatnym, żeby rozmawiać o rzeczach dla nas trudnych, bolesnych musimy najpierw nawiązać dobrą relacje. W tym przypadku dobrą relacje terapeutyczną. W każdej terapii poszukuje się także mocnych stron pacjenta, jego zasobów, uczy się go radzenia w trudnych sytuacjach.

Czytanie for internetowych i poradników, chodzenie na szkolenia jest w stanie mi pomócFAKT/MIT

Wszystkie te rzeczy powodują lepsze rozumienie mechanizmów, które na nas wpływają, skąd się wzięły, jak determinują nasze zachowania. Czasami jest to wystarczające, żeby poradzić sobie z jakimś problemem. Jeżeli jeszcze mamy przyjaciela, partnera, który także interesuje się tym tematem i możemy wspólnie porozmawiać, poszukać rozwiązań, może to w zupełności wystarczyć, żeby się rozwijać i dobrze funkcjonować.

Jednak nie zawsze zdiagnozowanie się, albo usłyszenie diagnozy z ust lekarza spowoduje, że wyzdrowiejemy.  To samo dzieję się w przypadku psychiki, naszych emocji.

Często trening relaksacyjny przeprowadzony w domu nie wystarczy, żeby uspokoić rozdygotane nerwy. Często rozmawianie z ludźmi na czacie nie spowoduje, że stajemy się otwarci na nowe znajomości, że pozbędziemy się lęku społecznego. Często same oglądanie pająków na Animal Planet i przeczytanie podręcznika o fobiach nie wystarczy do wyleczenia arachnofobii.

Najważniejsze to bycie otwartym na pomoc. To sięgnięcie po pomoc, kiedy samemu brakuje już siły i pomysłów.